|
![]() |
|
SKKT PTTK „Na szlaku” – kołem
naszych marzeń Biorąc pod uwagę zakreśloną na szeroką skalę działalność SKKT PTTK „Na szlaku” nie powinienem wspominać o tak mało znaczącym wydarzeniu jakim była wycieczka zorganizowana z okazji oficjalnego zakończenia sezonu turystycznego. Niestety jedynie z powodu moich sentymentów, jakimi darzę zakończenia i rozpoczęcia sezonów, będę chciał opisać, a niektórym przypomnieć, jak to członkowie tegoż koła przedzierali się na Przehybę mimo wszystkich przeciwności losu. Wprost z maniakalnym uporem, wyszedłszy z otulonego mgłą Jazowska, parli do przodu nie zważając na zimno, wiatr oraz niedogodny szlak, do upatrzonego celu. Podziwiam członków koła, którzy to nie dyskryminowali innych uczestników wycieczki niewiele mających wspólnego z PTTK. Na trzech podopiecznych pana prof. Żebraka (trzeba zauważyć, że ww. pan prof. nosi chlubne miano opiekuna SKKT PTTK „Na szlaku”) przypadało aż dziesięciu uczestników nie zrzeszonych, a mimo to umieli Oni pokierować grupę we właściwym kierunku, za co należą im się laury zwycięstwa nad niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. W swych podziękowaniach nie mógłbym ominąć przewodniczącego koła, Przemysława Widlaka, który to jak na prawdziwego przywódcę przystało całe swe wysiłki włożył w kierowanie swymi podwładnymi. Pod tak wspaniałym kierownictwem wyprawa ta nie mogła pójść źle, grupa szczęśliwie przebyła trasę. Wprawdzie nie obyło się to bez ofiar, na szczęście nie śmiertelnych. Jedna z uczestniczek została ranna w wyniku nieprzewidzianej potyczki z Jodłą pospolitą (wyjątkowa wredny okaz) w wyniku której jedna z igieł wbiła się Jej w dłoń. Na szczęście sanitariusz był blisko i zanim zakażenie poczyniło poważne spustoszenie w organizmie, igła została usunięta. Po tak emocjonujących przejściach uczestnicy szybko wsiedli do autobusu typu Jelcz i oddalili się w kierunku Nowego Sącza. Jak mi wiadomo, każdy z uczestników szczęśliwie dotarł do domu i z utęsknieniem oczekuje następnej wycieczki...
Ireneusz
Trojan II c
Włóczykij,
a nawet dziesięciu Po
długim weekendzie dnia 12.11 b.r. odbyła się wycieczka zorganizowana
przez szkolne koło PTTK pod przewodnictwem
pana profesora W. Żebraka. W tym to dniu o godzinie 7.45 zebraliśmy
się na dworcu PKS. Okazało się, że choć zapisało się ok. 20 osób
zjawiła się mała ich część, co świadczy o nieodpowiedzialności
pozostałych uczestników. Przy okazji wyszło na jaw, że prawidłowe
odczytanie rozkładu jazdy autobusów stanowi dla niektórych uczniów nie
lada problem. Autobus o 7:45 odjeżdża tylko w święta i ferie szkolne.
Z miny pana profesora wynikało, że nie zdarzyło się to pierwszy raz.
Najpierw autobusem pojechaliśmy do Jazowska, gdzie czekało na nas kilku
kolegów z klasy II a . Potem wspinaliśmy się na Przehybę, robiąc
tylko trzy przerwy na odpoczynek. Jak dla mnie było to stanowczo za mało,
gdyż nie jestem przyzwyczajona do górskich wycieczek. W trakcie wędrówki
można było podziwiać piękne widoki i wdychać świeże powietrze. W
schronisku odpoczęliśmy i zjedliśmy obiad. Pan profesor Żebrak namawiał
nas do kupienia książeczek PTTK, aby zbierać punkty i odznaki. Jednak
nie dałam się namówić, gdyż ja bardzo rzadko, jak już pisałam,
chodzę w góry i nie sądzę bym zebrała ich wystarczającą ilość. Z
resztą nawet pani profesor Dąbrowska nie uległa namowom pana profesora.
Chcę zauważyć, że za tę wycieczkę Jazowsko – Przehyba –
Rytro dostaje się 27 punkty. Z
Przehyby zeszliśmy do Rytra. Po drodze zauważyliśmy ambonę myśliwską
i paśniki, co świadczy o obecności saren. Mimo, iż chłopcy bardzo
szybko szli, dzielnie dotrzymywałyśmy im kroku. Bardzo podobała mi się
ta wycieczka i myślę, że więcej takich wypraw dobrze by mi zrobiło,
dlatego zastanawiam się nad zapisaniem do PTTK. Pan profesor Żebrak mówi,
że najlepiej od stycznia. Więc kto wie?
FIOLKA II c
| |